niedziela, 27 lutego 2011

hipnotize u

Samotnych wkurwia szczęście innych. Może to dlatego mam was wszystkich w dupie?

piątek, 25 lutego 2011

Hipo....hipo...

Z reguły nie należę do hipochondryków. Jeśli już idę do lekarza to wtedy, gdy już nic nie pomaga a ja czuję się jak UJ UJ z filmu Goście, goście, kiedy pije eliksir...czyli jak k*pa. Ale wczoraj mnie dopadło...takie coś co atakuje szybko i boleśnie znienacka. Jedynie starczyło mi sił by plasknąć o łóżko i zasnąć już o 18.oo i do godziny 6 następnego dnia nie otwierać oczu, z małym wyjątkiem, kiedy przebudził mnie płacz Gabi, która stuknęła się o barierkę łóżeczka i rozcięła delikatnie usta....eh. Skończyło się tylko na odnotowaniu płaczu, bo choć wstać chciałam...to nie miałam na to sił...Sił też nie starczyło by nałożyć bluzę, choć nie mogłam się rozgrzać (gdzie byłeś ukochany? :P)...po jakiejś godzinie udało mi się w końcu przywrócić ciepło dla mojego ciała, ale to takie ciepło, że się zaczęłam gotować...no a później to już nie wiem co było...ale wstałam cała oblana zimnym potem i z bólem głowy. Tu muszę wtrąćić podzięowania dla ibupromu, który łyknęłam na śniadanie, zapominając o śniadaniu ;] 
I tak sobie teraz siedzę w biurze...głodna, chłodna i wgl...zbieram siły na niedokończony referat. 
Wkurwiona co nie miara na dwie osoby, że wgl nie okazały zainteresowania przygotowaniem, poza przebąknięciem...że może może...się spotkać...

a give me a break...

jeśli już musisz na kogoś liczyć to licz na siebie...

niedziela, 20 lutego 2011

down to down...

Mogę zwątpić w to, co dzieje się
Kiedy każesz mi dążyć
Tam, gdzie jest niepewny cel
Może nie chcę w taki sposób żyć
Nie chcę być twoim grzechem
Który wolisz z siebie zmyć.

Nikogo nie mam.


piątek, 18 lutego 2011

W piątek, w przerwie między jednym a drugim...

Na prawdę nie jestem już tą Antyformą co kiedyś. Patrząc dziś w przeszłość, śmiać mi się chce. Teraz słowo priorytet nabiera zupełnie innego znaczenia i treści. Nowej treści. Nowego podążania za....w efekcie i tak pragnę w większości tego co przeciętny Kowalski...no chyba, że Nowak chce więcej.


Mały drink, duża praca o transgresji...i ja. Ale ja taka, nie sprzed lat. Myślę usilnie nad tym, kto pozostał i dlaczego. Nie płacę im, a są. Za to ich kocham. Bo to jest miłość niezależna.

No to kocham. Kochajmy.

Trzymajcie kciuki, proszę.



środa, 9 lutego 2011

Korci mnie by skopiować tu naszą rozmowę. Nie wiem i nie rozumiem, dlaczego tak bardzo kiepskim przypadkiem jestem i dlaczego tak bardzo chcesz mnie zmienić. 

Nie wszyscy na tym świecie muszą podpasować ideałom. Wpasować się w układ, rozumiesz???


I nie na tym przyjaźń polega, żeby uciekać gdy robi się gorąco. A właśnie na tych złych chwilach...przede wszystkim na tych.


Dobrze, że chociaż są inni, którzy to rozumieją.

niedziela, 6 lutego 2011

Ostatni tydzień...

Ostatni tydzień był dla mnie...istną frustracją i cierpieniem w oczekiwaniu na weekend! Dlaczego? Może dlatego, że musiałam znosić w milczeniu czyjeś fochy, czyjeś to znaczy kogoś na pozór dorosłego! Dało się odczuć, że ta osoba jest na mnie zła za to, że to ja dostałam zlecenie, nie ona. Ale ja już nic nie mówię. I tak jestem dla tej osoby marniutkim zagrożeniem...

Uczucie zmartwienia i frustracji potęguje fakt, że nie wiem co ze mną dalej...nie da się odczuć by rynek był przepełniony propozycjami dla osoby mojego pokroju... (nie żebym nad zbyt wymyślała cuda)... Po prostu dopieka mi rzeczywistość, może trzeba jechać na przysłowiowe saksy?

Damn it. 

Radości? Debet na koncie, uśmiech Gabi i maseczka na włosach. Plus kolejna filiżanka coraz smaczniejszej i orzeźwiającej herbatki od Ann.

Parę ujęć..







Pozdrawiam jak Gabi na ujęciu trzecim.