Zatem rozpoczęłam. Urlop przez duże U. Niebo bezchmurne ale też szału nie ma jeśli chodzi o słońce. Może to i lepiej, nie mam w planach leżenia plackiem (choć bardzo chciałabym po prostu wyjść i wrócić wieczorem, bardzo późnym). Nie mogę. Jeszcze nie teraz. W słuchawkach co popadnie, mieszanina Boba Dylana, Shout i Alicji Majewskiej. Nie grzeszę gustem muzycznym, ale sobie radzę. Zależnie od nastroju zawsze znajdzie się coś czego mogę posłuchać.
Obok mnie ... 1 l maślanki brzoskwiniowej. Lol nie dość, że bezguście muzyczne to jeszcze maślankę pije..:D Ale to nic, bardzo dobra jest, a ja przecież mam plan. Skromniutki plan do wcielenia w życie.
Wczoraj czułam niesmak. Żałuję, że przeczytałam pewien artykuł, chodzi mi cały czas po głowie i łzy się cisną do oczu, a ręce same się rwą do uduszenia takiego potwora. Jak można wyrządzić taką krzywdę dziecku. Półtora roku życia po to by zginąć z rąk potwora? Nie wiem i nie chcę wiedzieć co się kryje za maskami ludzi. Z każdą taką sytuacją upewniam się tylko o tym, że gdyby zrobiono referendum o przywrócenie kary śmierci byłabym pierwszą, która krzyczała by "Zróbmy to!".
No nic... spokojnie życia dziecku nie przywrócę. Moje dzieciątko coraz ładniejsze i coraz mądrzejsze. Zakochuję się w niej każdego dnia. Byłabym dobrą matką. Tzn. jestem w pewnym sensie. (Lecą wilki-kwiaty jak relikwie) Dżejkob zaraz rozpocznie wakacje.Ja też...cholera. Już od sierpnia będę wolna, bezrobotna i bez kasy. Piękne połączenie. Źle wróżące niestety dla kontynuowania przeze mnie nauki.
Oh gdyby Gabi była tylko ciut starsza... nie chcę jej teraz opuszczać.