Czuję się jak frajerka. Przegrałam swoje życie wygrywając czyjeś, którego nie powinnam prowadzić.
Chce mi się płakać, na dwa dni przed Wigilią mam ochotę płakać jak małe dziecko, które spadło z huśtawki i które ta huśtawka uderzyła z tyłu w głowę.
No i czym się mam przejmować jak usłyszałam, że jakie to ja mam problemy.
Jestem zmęczona, nie mam siły wstawać, kłaść się, wychodzić, wracać, uśmiechać się, rozmawiać. Niektórzy powiedzą, że przesadzam. Ale tylko ci, którzy nie wiedzą co się teraz w moim życiu dzieje.
Frustracja we mnie narasta od 9 lat.
Za długo.