niedziela, 25 lipca 2010

Zapomnieli o moich urodzinach. O tak najkrócej to można określić. Wczoraj zacisnęłam zęby i nie dałam się sprowokować, ale dziś jestem wściekła. Fajnie jest wiedzieć, że nikogo nie obchodzę. Tyle.

Bawiłam się w ps'ie... nic warte ale na spota ok. Dobijcie mnie. Ok. 3 dzień nie miałam jedzenia w buzi... nie licząc wczorajszego różka, nie było jak odmówić. Zjem sobie może jakąś sałatkę.

sobota, 24 lipca 2010

środa, 21 lipca 2010

Mongolian girl

Bo każdy z nas robi czasem minę na mongoła (bez obrazy), aczkolwiek uważam, że wyglądam tu wyjątkowo uroczo. :D He.
Dziś dzień to wizyta w Komendzie Policji, psikus bo już mają 3szech stażystów, ale zostawiłam podanie. No to ja szybciutko do Rejonowego i Prokuratury... ta dam... będą szukać może zadzwonią. Następny etap Straż Pożarna, itepeee. Albo pójdę do ulubionego przez moją mam PCPR ;] 

Zarejestrowałam się w UP, jestem offfiiciaallllyyy bezrobotna. Z zapałem na mgr. :PP

Na pocieszczenie oczywiście zabrałam się do kosmetyczki z lakierami...i z nudów coś tam wyczarowałam.

Przyznam szczerze, że nie służy mi ta pogoda. Świecę się jak łysa pała, jest mi gorąco no i odbiegam od kanonu piękna hahahaaha... ;] Oczywiście z przymrużeniem oka, bo średnio mam teraz ochotę na podrywy... :] 
Dobra wracam do photoshopa muszę skończyć zlecenie.

poniedziałek, 19 lipca 2010

Ten, który jej nie zna już pewnie dawno ją skreślił....

Witam po tej lepszej stronie życia. Kolejny etap życia zamknięty dużym sukcesem. Dyplom filologa angielskiego z wyróżnieniem, praca licencjacka obroniona na 5 z wyróżnieniem. Czy szczęśliwa? Przyznam, że przez chwilę udzieliła mi się aura szczęścia, aczkolwiek wystarczył 'entuzjazm' najbliższych by znikła. 
W piątek było spotkanie roku...nie wszyscy mogli wpaść, ale to nic, było miło :) Na koniec zostałyśmy odwiezione do Ol.. i jeszcze tam skoczyliśmy na chwilę do Piewni, ale tylko na chwilę, bo poszliśmy nad fontannę. Było śmiechowo, na prawdę. :D Dzięki Renatte, Werze, Mariuszowi i Łukaszowi :)
Przez ostatni tydzień nie jestem sobą, a może taka właśnie jestem? W każdym razie po prostu nie wiem co dalej. Tzn. wiem, ale zbytnio nie mam jak. To tylko kolejny paradoks życia. Jak wcześniej nie mogłam, tak chciałam, teraz jak mogę, to nie mam jak.
Zbiera mi się ochota na średniowieczną tematykę w stylu tamtej książki. Tymczasem wczoraj zaczęłam 'Doctors' z Condensed Books. 
Gabi szaleje. Aż miło patrzeć i słuchać jak się rozwija, jakby nieco szybciej niż Kubuś. Słodko gaworzy, jakby rozumiała co do niej mówimy. Wcale nie chcę ich opuszczać, boję się tylko, że utknę w miejscu i w pewnych kwestiach nic się nie zmieni. A przecież do tego dążyłam. Tego chciałam, chcę. Ale nie chcę ich opuszczać. Powinnam podziękować siostrze za kolejny dylemat życia. Tfu...jakiej siostrze? Nie uporam się z nią nigdy. Zawsze będzie dla mnie wina tego wszystkiego co było. Mam prawo na kogoś zrzucić ten ciężar. I najlepszym celem jest ona. Źródłem.
Ciii...

Przez chwilę znów uwierzyłam, że może mam szansę. Problem w tym, że nie potrafię z szans korzystać. Coś mnie blokuje, a Ty tego nie zrozumiesz, bo patrzę na ciebie i widzę jeszcze gorszego popaprańca niż ja. Rozumiesz? Dobrze, że nie obiecywali, że będzie lekko, bo i nie jest. 

Gwiazdy ci sprzyjają! Będziesz wyglądała kwitnąco i rozkosznie niewinnie. Wykorzystaj ten cudowny okres i… znajdź upragnioną miłość! Już pod koniec tego tygodnia pojawi się okazja na uczuciowe zmiany…[...] Nie przejmuj się chwilowym załamaniem dobrej passy w pracy, pamiętaj, że w przyrodzie musi być równowaga… Zacznij myśleć poważnie o wyjeździe choćby na weekend…. Najlepiej w męskim, jednoosobowym towarzystwie.

wtorek, 13 lipca 2010

Obrona.

God damn it, nic po obiecankach, że nie będę się denerwować... sama myśl o środzie przyprawia mnie o mdłości, to nic, że sama pisałam swoją licencjacką, muszę uczyć się jej od nowa...


Proszę o kciuki, jutro od 11.oo... uch....8 w kolejce.

sobota, 3 lipca 2010

Wszystko idzie tak po naszej myśli, tyle tylko, że ja (bynajmniej nie niewdzięczna) jakoś nie potrafię się z tego cieszyć...
Wypadałoby, praca ukończona więc niedługo obrona, sesja na 4,99, rozprawy na tak, prakty pochwalone więc 5... i tak dalej, ale ja nadal jakoś nie potrafię na luzie do tego podejść. Może to dlatego, że na 'po obronie' nie mam już planu na życie? Nie muszę niczego planować wiem, zwyczajnie mogę żyć, ale czuję, że bez planu znowu wszystko będzie się leniwie toczyć i nic się nie zmieni, a może tej zmiany trzeba? 
A ostatnie wydarzenia, dodatkowo zbiły mnie z tzw. pantałyku, nic zupełnie już nie rozumiem. O co chodzi? Po co to było? Co dalej z tym? Tylko do pierwszego 'O Boże'....

Nie mam na to sił. :) Taka mała depreszka.