Jedni mają bardziej amerykańskie gęby niż inni. Jestem tą pierwszą, tą o mniej amerykańskiej gębie. Taką, której nie wpuszcza się z własnej niewymuszonej woli za granicę państwa owianego tym american dream. Kurcze, a przez chwilę, krótką chwilę myślałam, że może się uda. Będzie czekał nowy świat, którego liznęłam w 2006...
Och.
To mi nasuwa myśl, że choć się wypieram coraz częściej zauważam, że jestem osobą o zewnętrznym poczuciu sprawowania kontroli nad swoim życiem. Oddaję wszystko przypadkowi, nie planuje, winna jest GÓRA, nie ja. GÓRA zarządziła, Newyorka zaakceptowała kopniaka w dupę.
Tylko, że często to moja noga, a nie inna zachodzi mnie od tyłu i wali po całości. A jest w co walić. He.
Pozdrawiam ze słonecznego Newyorkalandu.
Wiesz, że nie raz Ci mówiłam o innym anglojęzycznym kraju, wizy chociaż nie trzeba ;)
OdpowiedzUsuń