niedziela, 12 września 2010


Mijają dni i cala cisze, którą skradłam
Pozostawiam pogrzebana
Za świadków mam atrament i biały papier
Dni sumują się i sumują
I znowu odejmują
Zanim to odnajdę
Pozwalam sobie na uniesienia

Pozwala się im ponieść....pozwala się im ponieść
Jeszcze raz
Pozwala się ponieść....pozwala się ponieść
jeszcze raz

Moje wierne przeznaczenie nie pozwala mi odpocząć
w poznawaniu siebie
Miesza w moim umyśle
A ten ma dziwne sny

Gwałtowny seks jest moja zguba
Moja zguba jest rodzajem dźwięku
Sposób, w jaki nadchodzisz
W jaki ja odchodzę
Brzmienie ciebie
Tym, kim jestem

Pozwala się im ponieść....pozwala się im ponieść
Jeszcze raz
Pozwala się ponieść....pozwala się ponieść
jeszcze raz

Kiedy mylą się godziny
Po prostu odłączam się od świtu i unoszę się

Kiedy czekam, jestem zdesperowana
I wpadam w kłopoty
O których, jak można się spodziewać
Będzie co opowiadać

Pozwala się im ponieść....pozwala się im ponieść
Jeszcze raz
Pozwala się ponieść....pozwala się ponieść
jeszcze raz

Konkluzja wiec jest, ze kochać cię
To nie jest to samo co mieć cię
I ze mieć cię nie jest kochaniem ciebie
I moje pogubienie jest wliczone w moje szczęście

Bo ja żyje z teraźniejszości
A ona nagle jest komponowana
Przez tych, którzy wiedza
Że w życiu jest śmierć
Pozwala się ponieść

Bo co lepiej się sprzeda, jeśli nie jej ciało
Pozwala sobie na uniesienie
Bo jest więcej zakłamania niż pogardy
Pozwala sobie na uniesienie
Bo więcej jest prezentów
Niż powiedzenia kocham cię
Bardziej nieskończenie wieczne niż cisza
Bardziej szczere niż zaistniały fakt
Pozwolić się ponieść ( emocjom)

1 komentarz:

  1. cos Ci powiem.. jesli myslisz ze nie kontroluje co Ty tu piszesz to jestes w bledzie.. i wiesz co? :*:*:*:*

    OdpowiedzUsuń