sobota, 8 stycznia 2011

Nie wszystko co pozytywne jest...

Zawsze bronię się przed pisaniem w tym miejscu...i choć nie chciałam, ten blog stał się moją spowiedzią, dlatego też tak rzadko tu piszę, bo kto tak na prawdę lubi spowiedź z błędów, grzechów i innych ancymonskich...zachowań. Piszę tylko wtedy kiedy mogę dopisać kolejny element całej układanki, jaką jestem. Chociażby ostatnio zdałam sobie sprawę, że niekoniecznie dobrze wychodzi mi długie planowanie. Im więcej czasu poświęcam zaplanowaniu różnych rzeczy, tym gorszy tego efekt. A tak? A tak po prostu działam i albo wychodzi albo nie. 
A dziś doszłam do kolejnego wniosku, że nie znam ludzi na zdjęciach. Choć są mi bliscy, można by rzec, że przecież najbliżsi, ale mimo to patrzę i im dłużej nie ma ich przy mnie tym stają się mi obojętni. Zresztą ostatni rok sprawił, że w stosunku do wielu rzeczy przybrałam pozę obojętności.
Coraz częściej myślę sobie, że lepiej byłoby gdybym już się stąd zwinęła. Trzyma mnie tylko myśl, że przecież jak mogą się wychowywać beze mnie. Bałabym się tego, że mogłabym nie być istotną częścią ich świata, ale...spójrzmy prawdzie w oczy, czy tu jestem, czy mnie nie ma...one sobie poradzą. Ich życie się dopiero zaczyna, a ja nie muszę się temu poświęcać będąc najbliżej, z daleka też przecież można. No i przecież co z moim życiem...no w sumie nic z nim, bądź niewiele. Jestem sobie, sobie jestem. Wczoraj miałam więcej do napisania, dziś już ze mnie spłynęło. Już tego we mnie nie ma, wobec tego nie było to takie istotne. Szkoda, przecież lepiej byłoby się tym podzielić, chciałoby się napisać z kartkami tego pamiętnika...jakie kartki wgl...raczej z czymś co kartkę przypomina.

Dlatego wobec powyższego, a najbardziej tego, że moje planowanie okazuje się kompletnym fiaskiem i idiotyzmem, przepraszam wszystkich, którzy byli ostatnio na to narażeni.
Nie chce mi się już wierzyć w horoskopy.

6 komentarzy:

  1. Pokuszę się o komentarz, bo ten post wydaje się mieć mniej osobisty wydźwięk niż duża część pozostałych :). Co do planowania to kłania się tzw. Zasada Pareto - poświęciłaś 80% czasu na planowanie i osiągnęłaś 20% sukcesu... gdybyś poświęciła 20% czasu, efektu byś miała 80%. Horoskop odłóż na półkę, często można znaleźć w nim zbieżne z życiorysem opisy, ale to kwestia interpretacji, każdy w nich szuka czegoś dla siebie, a jak szuka, to i znajdzie :). Wiara w siebie jest najważniejsza, a nie wypociny pseudowróżki. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy jest coś złego lub uwłaczającego w osobistym wydźwięku wypowiedzi? Taki zamysł był na ten blog, chyba.
    Co do reszty i do tych procentów, nie wypada się nie zgodzić.
    Co do odkładania na półkę...oh no chciałabym, a tu patrz...w miesięczniku o wdzięcznej nazwie napisali coś co się sprawdza.! No i weź a weź.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pisząc o mniej osobistym charakterze tego posta miałem na myśli to, że jakoś łatwiej się odnalazłem w jego treści i byłem w stanie skomentować, w oparciu o własne przemyślenia i doświadczenia, więc chyba nic w tym złego? :)

    Zresztą dlaczego ja się tłumaczę, skoro ty dokładnie wiesz, że tak jest... Raz się z kimś nie zgadzasz i nie komentujesz, a innym razem aż nie możesz się powstrzymać od napisania paru słów, bo znasz sytuację. I tak było tym razem. Nie nerwuj się ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale ja się nie nerwuję :D Rozumiem.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak się europejskie nie sprawdzają, to przejdź na chińskie. Są lepsze.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ty wiesz lepiej..Boże skupiłam dwóch ateistów...powinniście się poznać...

    OdpowiedzUsuń