środa, 15 czerwca 2011

Gdy patrzę na tamte zdjęcia, jedno słowo przychodzi mi na myśl...KARYKATURA. Zastanawiam się czy jest we mnie jeszcze siła na te 25. Tym bardziej, że za pierwszym razem efekt, że tak to ujmę, nie był zadowalający. Czego się spodziewałam? No cóż... :)

Mogę sobie na przykład obiecać, że podczas urlopu...taak urlopu (17-24) wyciągnę z piwnicy rower...no mogę...ale czy przymus przygotowań do egzaminów nie zdominuje tych planów.

Za jednym tęsknie z tamtych czasów...za lekkością i siłą.

KARYKATURA.

wtorek, 14 czerwca 2011

Wesele, siostra, za dużo alko...

Nie mam jeszcze zdjęć z wesela, na których bym była. Może to i lepiej...Jeśli bym miała coś mówić na temat tego wesela to na pewno to, że nie mogę odprać sukienki :D i że pierwszy raz w życiu się zalałam na amen :D Nie no jednak pamiętam, że tańczyłam z jakimś chłopakiem, gorzej z zapamiętaniem jego imienia...nie wiem. Niech żałują ci, którzy odmówili, mogłam się bawić z wami...

Było super, panna młoda wyglądała pięknie, Pan młody przystojnie w mundurze...wszystko grało. :) Fryzura się utrzymała, paznokcie też do dziś...bo dziś zerwałam...eh będzie kurowanie długie.

Nie da się tego opisać, spróbujcie zalać się w trupa a następnego dnia jechać na zaliczenia jedno po drugim...mały przystanek w drodze bo aż się się ekhm...niedobrze robiło :/ :D


No i małe wspomnienie na zdjęciu...z marca...:))

Guess what...I was inside your house...:D


Ps. Warto dodać, że siostra przyjechała ze swoim..."partnerem". Cooo za frajerr, Matko Boska!

piątek, 20 maja 2011

Z czasem świat wewnętrzny zaczyna wystarczać.

poniedziałek, 2 maja 2011

Sometimes I...

Już się zmęczyłam. Chciałam zbawić świat i w jedyny wolny weekend (wzięłam nawet urlop na dziś) nadrobić wszystkie notatki. I nie powiem, poszło nieźle, ale na biomedyczne nie mogę patrzeć, wcale nie mam ochoty tego przepisywać ( zapewne ma wpływ na to fakt, że po prostu wykładowczyni nie należy do tych najulubieńszych).

Teraz chwilka dla mnie. Nade mną...

...palący się waniliowo ptaszek. 
Do szczęścia jeszcze brakuje mi tego...
hm...

no i może tak zrobię, tylko jeszcze obejrzę sobie Metamorfozy Goka...:)

niedziela, 1 maja 2011

Majówka dwutysiecznyjedenasty.

Gdybym miała dziś pisać o pogodzie, chyba bym płakała. Toteż (fajne słowo) napiszę, o tym, że wybrałam się z moją rodziną na spacer do centrum, aby dać się sfotografować w ramach 'rodzinnego portretu' z okazji 1 maja. Dobrze!

Zdjęcie będzie do odbioru pod koniec maja i jednocześnie umieszczone zostanie na wystawie z inicjatywy miasta. Miło! Niech każdy nasze mordki podziwia. Wszak cieszy mnie fakt, że będę miała zdjęcie, choć jedno z wszystkimi członkami rodziny. Zwłaszcza tymi mniejszymi.:)

Tak poza tym, jakby kogoś zainteresowały moje majówkowe plany...to oświadczam, że patrzę właśnie na górę zeszytów. Tyle.

(Pierwszy raz od października chwilka by coś popisać, a za 1,5 tyg. egzaminy.)
A tak poza tym to robię porządki w muzie.