niedziela, 9 czerwca 2013

Here is Newyorka with an Update

Sama nie wiem od czego zacząć. Może od dwoch najważniejszych nadchodzących zmian w moim życiu: za mniej niż miesiąc będę mogła się przedstawiać jako Pani Magister. Ukończenie pracy kosztowało mnie sporo wyrzeczeń towarzyskich, zamknięcie się w pokoju i wlepianie oczu w word na pewno o wiele godzin w ciągu dnia za dużo. Ale jest ! Skończona ! Podpisana! Tak na prawdę to już piątego maja była zrobiona bo spieszyłam się w nadziei, że uczelnia pozwoli na wcześniejsza obronę, ale tego nie zrobiła. Tak czy siak. Teraz czekam już tylko na obronę, a kilka dni po niej czeka mnie największa niewiadoma nadchodzących miesięcy :) mianowicie zmieniam kraj zamieszkania. Przeprowadzam się do NYC w stanie New York. Tak tak na stałe. Jestem jednocześnie przerażona, jak i podniecona tym co mnie czeka. Nie powiem jest mi też jednocześnie smutno bo zostawiam tu moje szkraby. Ale na każdego kiedyś przychodzi czas i ja muszę wykorzystać swoją szansę ułożenia sobie swojego życia. Zatem to już za równo miesiąc.

Jako, że wyjeżdżam to rezygnuję również z dotychczasowego zajęcia i wcale nie jest mi żal. Kosztowało mnie to wiele nerwów by wstać, wyjść i przetrwać każdy kolejny dzień tam, więc nie będę tęsknić do tej części mojego polskiego życia.

Bardzo fajnie zapowiada się najbliższy czas. Przylatuje moja przyjaciółka. Będziemy miały chwilę czasu by ze sobą pobyć. Będę miała też okazję poznać jej nowego partnera. Także same zmiany. Nie wspominając o tym, że dzieciaki dostaną też pieska, a ja choć go nie zobaczę to też płakać nie będę bo w NYC czeka na mnie Dexter, miniaturka bokserka mojego brata. Zwierzyniec. :)

To jeszcze nie wszystko o czym chciałabym napisać, ale też na resztę potrzebuję nieco więcej czasu.

Między innymi: chciałabym napisać parę słów o bluzie do biegania kupionej z przeceny, a także w odpowiednim czasie pojawi się post o tym co zabieram ze sobą w walizce :) czyli można powiedzieć, że będą to recenzje.

Zaraszam też na instagram @newyorka1988, gdzie codziennie wrzucam fotki :)

Całuję.

Newyorka.

piątek, 5 kwietnia 2013

Endomondo _ 1 tydzień kwietnia

Bieganie13,35 km w 1:44:12 h = 1625 kcal
Aerobik 1:49:20 h = 1605 kcal
Joga 1:07:11 h = 446 kcal
__________________________________
         4:40:43 h = 3676 kcal

W kilometrach słabiej. Mój standard to 15 km. Minimum. Ale nie narzekam. Dzień aktywny. W samą niedzielę dziś spaliłam ponad 1100 kcal. Tylko się cieszyć.

Dziś był skalpel, joga i bieg. Udało mi się poprawić test coopera.

Jutro mam nadzieję na pierwszy rower w tym roku. Oby tylko pogoda dopisała, tylko tego potrzebuję. Niczego innego nie planuję bo poniedziałek ma być ogólnie moim dniem wolnym.

Przede wszystkim dlatego, że nie lubię poniedziałków, zawsze jestem tego dnia przygnębiona, niewyspana. W weekend sypiam do 9 czasem do 10 a tu w poniedziałek muszę się zrywać o 6.00. Ciężko.

Jedna uwaga. Muszę przypilnować bardziej by pić więcej wody. Stanowczo to moja pięta achillesa.

Podsumowanie.

Założyłam stare spodnie. "Przed". Dziś -15 kg. Takie podsumowanie. Jeszcze co najmniej drugie tyle. A nawet więcej. :) Spokojnie, mam czas. 24 miesiące to full czasu. Tzn. w sumie to zostało mi 19 miesięcy. :) 




________
Dziś 5 x 6 min. treningów Ewy Chodakowskiej. Ledwo dałam radę. Skalpel przy tym to pestka. 
Wieczorem robię luźne wybieganie. Wszystko zależy od tego jak kolana pozwolą. Na noc za namową mamy posmarowałam Końską Maścią. Piekło jak cholera. Plecy i kolana czerwone. Według mamuśki, mam lekkie uczulenie na tę maść skoro takie placki mi wyskoczyły. No ale rano było lepiej. Nie wstałam obolała, zesztywnienie znikło.
Wiem, że powinnam zacząć brać wit. C, włączyć do diety galaretki ze względu na zawartość żelatyny, która wspomoże stawy... nie najgorszym wyjściem będzie polopiryna zapobiegawczo. Do tego dziś w Dr. Oz mówili, że na stawy doskonale wpływa wit. D3 :) zapobiegając m.in. osteoporozie. No i magnez oczywiście.

Póki co kawa. To już trzecia dzisiaj. I tak się zastanawiam czy te bóle w klatce to nie oby od nadmiaru kawy w połączeniu ze stresem...nie dają najlepszego rezultatu... 

Ps. Moje treningi możesz sprawdzić tu:  http://www.endomondo.com/profile/7554842 

Niestety na dobre zaczęłam używać endomondo od tego roku, nie mam zanotowanych treningów z Ewką (w kalendarzu kieszonkowym) i początków biegania, także jakaś tam część uciekła.

wtorek, 2 kwietnia 2013

Pewna Pani, pewna Pani...

Dopiero Endomondo pokazało mi jak wiele osób żyje bieganiem. Dziś zaprosiłam do grona znajomych pewną Panią, rocznik '56. Tak jak moja mama. Różnica ogromna. Pani M. biega średnio ok. 170 km TYGODNIOWO. 

Napiszę jeszcze raz, 170 km TYGODNIOWO.

Tymczasem, np. moja mama, no cóż :) Ogranicza się do kanapy i narzekania na bóle...

Nie będę ukrywać, że Pani M. jest dla mnie niedoścignionym wzorem. Fakt, ja jestem na początku przygody, ona ma za sobą wiele lat i wiele km...Wierzę, że któregoś dnia będę mogła choć w połowie cieszyć się takim kilometrażem i liczbą wybiegań jak ona.

To dowód, że można. Można w każdym wieku, w prawie każdym przypadku. Uwolnić się :)

Na moje pytanie jak długo biega odpowiedziała: "Czy długo biegam???? Zaczęłam ruszać się jak syn stwierdził, że jestem gruba(84 kg - dziś 62 kg). Miał wówczas 6 lat..dziś ma 37 lat.....Kocham bieganie, jest moim nałogiem....a, że jestem, jak to mówią moje wnuki babcia z ADHD.....nie wyobrażam sobie bym tyłkiem gniotła kanapę....Jak nie wyjdę pobiegać, jestem jak "śnięta" ryba....i lepiej bez kija nie podchodzić do mnie."



____________

Bieganie bieganiem, a tu coraz bliżej wyjazd. Choć nadal brak konkretnego terminu, to jednak jest faktem, że wyjeżdżam. Póki co myślami jestem na uczelni, pracuję nad badaniami do pracy. Znów trochę uciekła wena i pomysł jak to wszystko ogarnąć. 

Ta myśl, że za 2,5-3 m-ce będę tam, napawa mnie niesamowitą, nieopisaną radością, której czasem się wstydzę. Z boku można by pomyśleć, że cieszę się, że uwolnię się od tego całego jarmarku domowego, może trochę tak jest, bo brakuje mi oddechu, ale przede wszystkim wyziera ze mnie ogromna tęsknota, którą już odczuwam. Nie za miastem, nie za znajomymi, nie za ciepłem domu, bezpieczeństwem, nie. Za maluchami. Każde moje spojrzenie w ich kierunku uświadamia mi, że niedługo zostanie nam tylko skype. To boli. Ale pora ruszać. Moje życie.

Mam co do tego miejsca ogromne plany. Nie tylko zawodowe, nie tylko towarzyskie. 
Mam zamiar zwiedzić te miasto biegnąc. Mam skrytą nadzieję, zrobić tam miliony zdjęć, prowadzić swój zdjęciowy pamiętnik...Każdego dnia, przez pierwsze 365 dni mojego pobytu robić codziennie jedno zdjęcie. Zamieszkać sama, urządzić się po swojemu. Korzystać. :) Wszystko przede mną. W lipcu mam urodziny. 25. Życie zaczyna się po 25, pora na nowe.

A tymczasem ruszam w trasę.

niedziela, 31 marca 2013

Podsumowanie miesiąca Marzec 2013 :)

59 km w ok. 8 h, spalone 6060 kcal, w tym pierwszy interwał  z EPOC (długiem tlenowym) w moim życiu na zakończenie miesiąca. Przed tym jak zasiadłam do świątecznego stołu.

A tak to wygląda na Endomondo: 

Jeden raz w tym miesiącu tae bo i soca dance workout. Stanowczo muszę wrócić do fitnessu, przekłada się to na wyniki w bieganiu. Ciało jest mocniejsze, sprawniejsze...bez tego zauważam, że bardziej się męczę biegając niż wtedy gdy w treningu był fitness Chodakowskiej.

Zatem plan na najbliższy miesiąc, choć nie lubię planować bo nie przepadam działania wg planu, przedstawia się w następujący sposób:

Pon: wolne (może jakiś skalpel?)
Wt: bieg
Śr: fitness
Czw: bieg
Pt: fitness
Sob: bieg
Nd: fitness