Muszę obiecać samej sobie, że będę bardziej roztropna i rozsądniejsza, że odtąd wszystko będzie przemyślane i przespane.
Dzięki, że zatrzasnąłeś tą furtkę za mnie, bo ja nie miałam do tego serca. To nic, że przy okazji przytrzasnęłam sobie serce, to nic. Teraz już jest dobrze a serce...wyleczę. Chociaż z drugiej strony trudno wymagać od kamienia jakichś oznak życia.
Nie ukrywam trochę mam do siebie żal, za słodką naiwność i trochę jestem na siebie zła, że się tak dałam.
E tam.
Marcinku, co tam? :(
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz