Mały update ukazujący zmiany przeprowadzone przeze mnie w ostatnich dniach.
Ukradłam rodzicom słój, aby przystosować go pod waciki kosmetyczne (choć w głowie rysuje mi się zupełnie inne rozwiązanie w tej kwestii, ale co do tego będę musiała szukać długo, długo i też nie mam pewności, że mi się uda coś takiego znaleźć. Marzy mi się dozownik płatków, które faktycznie są dostępne do zakupu, np. takie typ 1, typ 2, ale ja myślę raczej o wysokiej szklanej tubie tego typu klik, ale bez tych ozdób, z takim otworem u dołu jak ma ten klik, ten też mi się podoba klik, choć nie przekonują mnie zbytnio te złote zdobienia i jest znowuż nazbyt zaokrąglona. Podoba mi się także taka, choć było by z niej trudno korzystać, ale nie ma kwestii nie do przeskoczenia klik).
Ukradłam także cukierniczkę, o czym jeszcze nie wiedzą, a używam jej do trzymania aktualnie używanej biżuterii, aktualnie przyjmowanych witamin, akcesoriów do włosów, bo zawsze mam z tym problem, że rzucę gdzie popadnie i kończy się to tym, że giną mi w nicości.
Idąc dalej i przekładając teorię 'wykorzystywania wszystkiego, nie wyrzucając niczego' przygotowałam sobie nową podstawkę pod kubek z kawą. Wykorzystałam do tego element opakowania prezentu od Ann., który dostałam na moje urodziny, kiedy przebywała w PL. Ps. Dzięękii. :)) Wybrany ze względu na wzór, obklejony szczętnie taśmą przezroczystą, aby nie uległ tak szybko zniszczeniu, jako, że będzie miał styczność z gorącymi kubkami i ewentualnymi płynami, które mogły by mi się wylać. :D :P
Oczywiście nie obyło się bez uprzątnięcia mojego parapetu, który po którymś tam remoncie stał się częścią biurka i tam trzymam akcesoria piśmiennicze, i inne ... takie jak pędzle.
Różowa kropka: Wszystkie posiadane przeze mnie długopisy i ołówki, trzymane w tym superanckim szklanym, fioletowym i ozdobionym w jakieś bliżej nieokreślone esy-floresy pojemniczku/misce.
Zielona kropka: Drewniany pojemnik (który pomyśleć miałam zamiar wyrzucić !) przedzielony na trzy komory, w którym pierwotnie były trzy różne drewniane gry z jakiegoś projektu unijnego. Dostałam od szefa. Zdjęłam nakrywkę, do pierwszej komory wrzuciłam wszystkie flamastry, do drugiego dziurkacz (taaa zmieścił się) i pilniki, do trzeciej moje skórzane etui z piórami z Parkera, jakieś dodatkowe opakowania zszywek i karteczki samoprzylepne.
Żółta kropka: Najlepszy jak dotąd zmywacz. I pomyśleć, że wygrzebany na szybko z biedronkowej półki. ;)
Teraz zmiana w mojej wiecznie zawalonej szufladzie. Długo myślałam co zrobić z podstawowymi kosmetykami, no i w końcu znalazłam na nie sposób. Wykorzystałam zakupione kilka miesięcy temu w dziale kuchennym Pepco plastikowe opakowania, które pierwotnie myślę są przeznaczone przez producenta do sztućców. Znalazł się też tu piórnik z Londynu :). Jako, że szuflada nie jest zbyt obszerna, pojemniki ułożyłam jeden na drugim.
Zdjęcie 1:
- Kropka biała: Piórnik I love London z wszystkimi posiadanymi przeze mnie maseczkami i próbkami.
- Kropka fioletowa: Wszystkie (oprócz tych, które na co dzień noszę w torebce) szminki, błyszczyki, balsamy i inne produkty do ust...na czele z wazeliną, hehehe. No i plus zalotka się zapodziała.
Zdjęcie 2:
- Kropka pudrowa: Wszystkie pudry (sypkie, w kamieniu), bronzery, róże... tak to chyba wszystko. Fluidy mam gdzie indziej, lol.
- Kropka zielona: Korektory, żel do rzęs, tusze i rozświetlacze.
Żałuję tylko, że cienie się nie zmieściły w szufladzie, ale jest ich za dużo...
No i dziś wyłowione w bibliotece lekturki:
No i moja córa na koniec. W stylu marynarskim tuż przed wyjściem na plażę. Jedyna gwiazda tego postu. Ubóstwiam to dziecko :D
Ty masz chyba 2x wiecej kosmetyków ode mnie, hehe. Też kiedyś te swoje muszę poukładać, marzy mi się jakaś mała własna toaletka, ech... ;) Ale aranżacja mi się podoba! :*
OdpowiedzUsuńTaaa, a zeby to było tylko tu...Masz rację stanowczo mam za dużo tych kosmetyków...dlatego teraz mam czas by je zużyć :)) I nic nie kupować, choć już się ślinię na parę rzeczy...
OdpowiedzUsuń