wtorek, 19 lipca 2011

Hawaiian Tropic is finally here!

Hawaiian Tropic is finally here! Recenzja masełka Hawaiian Tropic !

Przybyła!  Przybyła do mnie paczka od paatal.pl a wraz z nią obiecane do przetestowania masełko amerykańskiej firmy Hawaiian Tropic, produkującej kosmetyki do opalania sprzedawane na całym świecie,  głównie w U.S.A. To największy prywatny producent produktów do pielęgnacji ciała w Stanach Zjednoczonych.


Swoje testowanie podzieliłam na dwa etapy:
I – pierwsze wrażenie (co obiecuje nam producent, konsystencja, zapach, pierwsze odczucia)
II –  zderzenie z rzeczywistością, czyli 7 dni później.



No to zaczynamy !!!
ETAP 1:
Może zacznijmy od kilku słów na temat tego co oferuje nam producent:
„Masło do ciała Hawaiian Tropic Coconut jest idealnym produktem na obecną porę roku , przed wyjazdem na wakacje warto jest zaopatrzyć się w ten kosmetyk.
Podczas stosowania masło głęboko wnika z strukturę skóry doskonale ją nawilżając, jest to bardzo przydatne bo dniu spędzonym na słońcu, gdyż nasza skóra pomimo iż jest ślicznie opalona jest wysuszona od promieni słonecznych.
Stosowanie masła nie tylko pomaga nam bardzo dobrze nawilżyć skórę wpływa również na jej ujędrnienie co zapobiega powstawaniu zmarszczek na skórze, dzięki bogatej zawartości masła Shea, olejku z kokosa i z awokado nasza skóra ma zdrowy, odmłodzony wygląd a opalenizna utrzymuje się dłużej.
Masło do ciała posiada również fantastyczny świeżutki zapach kokosa który natychmiast opanowuje nasze ciało dodając nam energii oraz lepszego samopoczucia i pozytywnego spojrzenia na otaczający nas świat.”
Oczywiście jest przetestowany dermatologicznie.
Pojemność produktu: 200ml
Cena:
Paatal (Zdrobniale nazywany przeze mnie paatalkiem): 19,90 zł za 200 ml, cena uważam rozsądna. Trudno porównywać z innymi sklepami, jako, że PAATAL jest jedynym polskim sklepem posiadającym je w sprzedaży (poprawcie mnie jeśli się mylę!)
Konsystencja i zapach: Po odkręceniu wieczka i przysunięciu masełka do nosa, uderza w nas niesamowicie intensywny, ale znowuż nie drażniący zapach kokosa. Chyba się nie zagalopuję, jeśli powiem, że na chwilę przeniosłam się pod tą palmę kokosową z opakowania.. :D
Co do konsystencji to na pierwszy rzut oka...jest ona budyniowata. Takie jest moje skojarzenie. Balsam jest gęsty, o kolorze mlecznym, jedwabisty w dotyku. W żaden sposób nie przypomina wylewających się z butelki zbyt płynnych balsamów innych firm (nie wypada tu wymieniać jakich).


Tyle na początek, przejdźmy do etapu II, czyli 7 dni później.
Jako, że producent, firma Hawaiian Tropic obiecuje nam następujące efekty:
- nawilżenie
- ujędrnienie
- zdrowy, odmłodzony wygląd skóry
- utrzymująca się dłużej opalenizna,
właśnie na tych właściwościach się skupiłam.

Zacznijmy od nawilżenia.
Moja skóra nie należy do łatwych przeciwniczek. Z natury jest bardzo jasna, wręcz powiedziałabym blada, ciężko się opala, i niestety  jest bardzo sucha (pomimo wypróbowania przeze mnie masy różnych, różniastych balsamów). Dlatego chyba właśnie najbardziej liczyłam na efekt nawilżenia.
Aplikacja jest bardzo przyjemna. Balsam jest wydajny, bardzo ładnie się rozprowadza i co dla mnie najważniejsze wchłania się szybko nie pozostawiając tłustej warstwy na skórze przez którą strach gdziekolwiek usiąść i założyć jakiekolwiek ubranie. Po wmasowaniu w skórę, pozostawia efekt bardzo miękkiej skóry, powiedziałabym pupy niemowlaka (co mogę potwierdzić jako, że obok w pokoju śpi mały berbeć i nasze skóry w dotyku nie różnią się niczym, no może poza wiekiem).
Po tygodniu używania balsamu mogę powiedzieć, że najbardziej suche partie mojego ciała, straciły prawo do takiego tytułu i nie są już takie suche. Wcześniej gdy przejeżdżałam po nich paznokciem, zawsze owocowało to białymi rysami, obecnie białe ryski pojawiają się i natychmiast znikają. :D Fajnie, jestem zadowolona.

Ujędrnienie?
Tydzień to stanowczo za mało by wysnuć jakieś daleko idące wnioski odnośnie ujędrnienia. Poza tym umówmy się balsamy to nie małe cuda... Trzeba wielu wielu zabiegów, zarówno z zewnętrznej jak i wewnętrznej strony naszego organizmu, nawadniania, zdrowej diety, ćwiczeń.

Zdrowy, odmłodzony wygląd skóry?
Wężem nie jestem, nie gubię skóry regularnie (nie licząc naturalnego złuszczania). Moja skóra ma tu i ówdzie 23 lata :D Obietnicę zdrowszej, odmłodzonej skóry upatruję na równi z obiecanym  nawilżeniem, dlatego tak jak pisałam powyżej: jestem zadowolona.

Utrzymująca się dłużej opalenizna?
Po pierwsze: jak pisałam powyżej, z natury jestem raczej blada i oporna na słońce.
Po drugie: pogoda nas nie rozpieszcza, za dużo tej opalenizny to nie mam.
No ale! Jakieś zaczątki opalenizny jednak można u mnie dojrzeć i odnoszę wrażenie, że dzięki balsamowi opalenizna wydaje się być delikatniejsza, złocista, przyjemna dla oka, a moja skóra jeśli już złapała troszkę słońca w tym czasie, nie robiła się jak zazwyczaj natychmiast czerwona, a raczej delikatnie zarumieniona. Jedyne czego mi brakuje to może jakiegoś minimum SPF w balsamie, bo chociaż powinno się go aplikować po kąpieli słonecznej to ja używałam go również przed i dobrze by było mieć spokojną głowę, że jednak jakiś tam filtr w tym naszym balsamie jest.

Ogólnie oceniam balsam za 5-, minus za brak SPF. Muszę też stwierdzić, że przez zmienną pogodę nie byłam w stanie w pełni sprawdzić i potwierdzić ostatniej obietnicy producenta odnośnie dłużej utrzymującej się opalenizny, poza tym aby to sprawdzić to powinnam go używać przez całe wakacje, a oceny dokonać gdzieś w okolicach listopada/grudnia... czyż nie? :)  Ale tak czy siak, chociażby dzięki temu, że nie zostawia takiej tłustej warstwy i mimo wszystko nawilża moją skórę, bardzo chętnie będę go dalej używać i mam chrapkę na

Hawaiian Tropic Nawilżające Masło do Ciała lime coolada.

Jeśli któraś już go ma niech da znać jaki ma zapach bo lime coolada brzmi intrygująco :D

2 komentarze: