niedziela, 30 maja 2010

Niedzielnie....

 

Niedziela. Jutro jedziemy odebrać Gabrielę. Miesiąc i dziewięć dni po narodzeniu. Na pewno zrobię parę zdjęć po powrocie jak już uda nam się jakoś zapanować na sytuacją. 
Najbardziej obawiam się reakcji Kuby, który co prawda bardzo się cieszy, ale przecież nie wie jeszcze co to tak na prawdę oznacza, taka mała dzidzia. Nie chciałabym by poczuł się odrzucony. Mówiłam już rodzicom, że trzeba go jak najwięcej angażować, żeby czuł się potrzebny, bo przecież jest potrzebny, mały braciszek :)
Ta sytuacja powinna wyjść mu na dobre. Wiadomo, że lepiej w rodzeństwie niż być jedynakiem i nie poznać wielu wielu różnych interakcji, które zachodzą miedzy rodzeństwem, a że on nie należy do egoistów, tylko wręcz przeciwnie jest nadmiernie opiekuńczy w ten swój słodki sposób, to Bri na pewno będzie miała super brata.
No ok to będzie jutro, a dziś druga już kawa, bajka ''Ratunku, jestem rybką!'' razem z Kubą, a teraz materiały na referat muszę znaleźć i coś przyszykować bo inaczej to nie pójdzie. We wtorek prezentacja a ja jeszcze nic, jutro też czasu nie będzie więc dziś termin krytyczny. 
Rodzice pojechali na Wigry, no to zabieram się do produkcji umysłowej.


czwartek, 27 maja 2010

Life ain't kind...



Czy czując wszem i wobec brak akceptacji, człowiek powinien się tym przejmować? Akurat wtedy gdy dzieją się rzeczy przełomowe w jego życiu ? Nie wiem. Czuję i słyszę pewien rodzaj pogardy i niezrozumienia. Chciałabym tylko, żeby nie wypowiadały się osoby, które nie rozumieją takiego wyboru, takiego postępowania lub, żeby się wykazały choć raz i skoro są takie 'ja wiem wszystko' mogłyby zatem powiedzieć nam co w tej sytuacji robić.

Druga kwestia nie rozumiem, zupełnie nie ogarniam tego człowieka, dzwoni, grozi, śmieje się niemalże w 'twarz'. Jak śmie ?!?!

Zdjęcie nad zbyt czerwone wyszło, ale tak mi się podoba.
Kupiłam sobie koturny (lol, pewnie nie założę) i buty na obronę. 

Reszty nie ogarniam.

poniedziałek, 24 maja 2010

Niepoczytalnie...


Moje nowe nabyteczki. Bezbarwny z ozdobami (serducha, i właśnie ze względu na nie zakupione), srebrny brokat do frencha,  niebieski i zielony, który wyszedł na zdjęciu jakby bardziej niebieskawy....-.- 
Poczytalność zerowa! Paznokcie w kolorze niebieskości jak na załączonym zdjęciu, z tym, że wszystkie 10 nie tylko jeden :)
Jestem kompletnie, totalnie padnięta a próbuję się skupić na dokończeniu tego rozdziału bo wczoraj poległam o 12.oo w nocy. Autobus w dwie strony. W drodze powrotnej podwóz niebieskim Renault... Szybka kawa i dawaj pisać pisać pisać... mamusia się zlitowała i sprezentowała mi ibuprom zatoki na własny prywatny użytek. No tom podziękowała i zachomikowała do szuflady. Zerkam kątem oka na poduszkę i na prawdę czuję do niej pociąg :D Muszę się dziś wyspać bo jutro ciężki, długi dzień. Pani P. odpisała na mail, choć niewiele mi w nim objaśniła, ale dobre i to. Za oknem deszcz, co zaczyna się robić jakby nieoderwalnym elementem tej wiosny.

Tymczasem : 

LEW 23.07 – 22.08W tym tygodniu na pewno nie będziesz się nudzić. Zarówno w życiu zawodowym, jak i prywatnym będzie się bardzo dużo działo. Będzie, co prawda, nieco przewrotnie...  Sprawy, na załatwieniu których najbardziej ci zależy, wciąż jeszcze pozostaną niewyjaśnione, za to problemy, które niezbyt cię przejmują (ale przecież tak czy inaczej wymagają wyjaśnienia!!!) rozwiążą się bez najmniejszych kłopotów. :D

Tak sprawy na załatwieniu których bardzo mi zależy w zastoju. To nic przeczekamy...:)

Zdjęcie o którym mowa powyżej...


Każdy paznokieć innego koloru i niedokładnie. Ale to tylko była próba kolorów, zaraz zmyta i zrobiona od nowa! Niech mi ktoś powie, że niebieski ciemny jest do kitu....a właśnie, że jest super :D

                                  Miłego wieczoru.

niedziela, 23 maja 2010

W ramach podsumowań....

23 maja 2010 równo 1000 wejść na bloga no i 50 post. Miły akcent. Mała rocznica. Pierwszy post zamieszczony 17 kwietnia... no to mam ponad miesiąc. Jest mi tu dobrze. Adres znają nieliczni. Jest dość dyskretnie, jest w sam raz. Trzeba się cieszyć z detali (-;

Skoro podsumowałam działalność bloga to i wypada podsumować moje poczynania. No cóż, przez ostatnie miesiące nie było mi łatwo, nie będę się usprawiedliwiać bo szczerze mówiąc jestem zła na samą siebie, że tak zwyczajnie się poddałam. Ale znów próbuję wrócić i być tą, która posiada władzę. Kontrolę. Zadowolenie.

Co więcej...w ciągu miesiąca zostałam znów ciocią. W ciągu miesiąca znów zdążyłam zdziałać wiele w kwestiach prawnych... wszcząć z mamusią dwa postępowania sądowe. Zdążyłam również odwiedzić siostrę i znów po raz setny upewnić się w przekonaniu, że patrzeć na nią nie mogę. Poza tym uważam, że należy się nam jakaś terapia radzenia sobie z narkomanią i schizofrenią. Za wiele wymagam? Szczerze mówiąc nie przeszkadza mi to dopóki nie ingeruje w moje terytorium prywatne i w moje poczucie bezpieczeństwa. A ten parasol bezpieczeństwa rozciąga się też na Kubę i powoli na Gabi, choć widziałam ją raz jeden. 

Oczywiście zdążyłam też nadać skrzydeł swojej pracy licencjackiej nad którą nadal sterczę i co jakiś systematyczny czas zaczynam się gubić i dedukować czy oby na pewno tak to wygląda w angielskiej gramatyce opisowej... fascynująca rzecz ta gramatyka....

Co więcej...w sumie nic więcej...bądź nie pamiętam.... :)  No to skromny torciczek z świeczkami:


Define yourself today...


Zastanawiam się co ja tu robię. Za oknem pełnia wiosny, zielone drzewa, słońce grzeje a ja tkwię przed komputerem jak przywiązana bo nie umiałabym sobie powiedzieć, że odpuszczam licencjacką, muszę to dziś napisać i nie ma przysłowiowego bata. Aczkolwiek tak bardzo ciągnie mnie na zewnątrz, okna pootwierane. Duszę bym sprzedała za dobrą baterię do lapa, żeby tak móc wyjść z lapem usiąść na ławce i pisać. Boże...!!!

Wczoraj oglądałam do 1:3o Człowieka widmo II, nawet mi się podobał. Co bardziej mi się podobało to to, że nie byłam śpiąca o tej godzinie. Coś w tym magnezie jest i mi pomaga. Zatem biorę dalej. 

We wtorek czeka seminarium i znów na mus pen drive w kieszeń i będziemy sklejać. 
Tak sobie pomyślałam, że zwyczajnie miło by było gdybyś nie znikał akurat w chwili kiedy przychodzę. Zwyczajnie nie musisz się odzywać ale nie znikaj tak perfidnie. Skończone. 

Czasem chcę używać słów,
których nie wypada mi mówić 
Czasem myślę o rzeczach, 
których nie powinnam robić 
Godzinami wpatruję się w ściany,
jakby to tam ukryta była prawda
Czasem wydaje mi się, że jestem w domu wariatów 

Póki co wracam do Theme and Rheme definition ...