Niedziela. Jutro jedziemy odebrać Gabrielę. Miesiąc i dziewięć dni po narodzeniu. Na pewno zrobię parę zdjęć po powrocie jak już uda nam się jakoś zapanować na sytuacją.
Najbardziej obawiam się reakcji Kuby, który co prawda bardzo się cieszy, ale przecież nie wie jeszcze co to tak na prawdę oznacza, taka mała dzidzia. Nie chciałabym by poczuł się odrzucony. Mówiłam już rodzicom, że trzeba go jak najwięcej angażować, żeby czuł się potrzebny, bo przecież jest potrzebny, mały braciszek :)
Ta sytuacja powinna wyjść mu na dobre. Wiadomo, że lepiej w rodzeństwie niż być jedynakiem i nie poznać wielu wielu różnych interakcji, które zachodzą miedzy rodzeństwem, a że on nie należy do egoistów, tylko wręcz przeciwnie jest nadmiernie opiekuńczy w ten swój słodki sposób, to Bri na pewno będzie miała super brata.
No ok to będzie jutro, a dziś druga już kawa, bajka ''Ratunku, jestem rybką!'' razem z Kubą, a teraz materiały na referat muszę znaleźć i coś przyszykować bo inaczej to nie pójdzie. We wtorek prezentacja a ja jeszcze nic, jutro też czasu nie będzie więc dziś termin krytyczny.
Rodzice pojechali na Wigry, no to zabieram się do produkcji umysłowej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz