czwartek, 13 maja 2010

O dupie Marynie...


Dobry!

Pobudka z pomocą syreny straży pożarnej. Na skoczni ok. 19 letnia dziewczyna się topiła. Odratowali. Przynajmniej takie mam ostatnie wieści.


Ale nie o tym chciałam. Chciałam o pracy z translatoryki (przyp. Rola i postawa tłumacza. Tłumaczenia ustne vs. środowiskowe.) Wczorajszy dzień spędzony na poszukiwaniach materiałów był owocny a jakże! Tyle, że w materiały dla kumpeli z innym tematem. Także ma koleżanka dług do wyrównania.!  I wyrówna bo musimy jutro zabrać mojego ojca do miasta XXX.
W każdym razie na chwilę obecną, w trakcie drugiej już kawy, otwieram program WORD i wklepuję w niego powyższy temat....no to i tyle, teraz przede mną co najmniej jeszcze pół h wlepiania się w monitor i myślenia o dupie Marynie. Może nie będzie źle.

Odrzuciłam (po raz drugi) propozycję pewnego pana. Cytuję: 

Spotkajmy się! miejsce nie gra roli...
 
No to fajnie. Ogl to totalnie jak zwykła mówić pani Anna Mucha. 
Ciekawe co by było gdybym poprosiła o przyjazd do mnie tu na Mazury. Jemu to pewnie nie zrobiłoby różnicy. Nie wiem...

Póki co to muszę się TOTALNIE ( :D ) skupić na uczelni i na Gabrysi, na temat której właśnie trwa !! podejmowanie decyzji w sądzie! Także całkiem prawdopodobne, że w poniedziałek czeka mnie znów B-a-y-t-k. Z tą różnicą, że chciałabym jeszcze skoczyć na uczelnię macierzystą oddać 3 rozdział, który mam ambitne plany napisać w weekend. 

Panny Marzeny nie wpisuje jeszcze w kalendarz bo jak kiedyś powiedziałam...

Coś Wam poradzę...planować należy ołówkiem, 
ołówek zawsze można zetrzeć. 
Całkiem słusznie powiedziałam. Hm? 
Dobra wracam do wlepiania się w monitor. Jutro trzeba tą pracę jednak oddać. 









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz