piątek, 7 maja 2010

Słowa mają mnie...

Ile za sesję? Wow... szykuje się cykanko. Nie wiem czy się zgodzić. Jestem rozsypana wewnętrznie. Mam do zrobienia wiele, kalendarz pęka w szwach od niemiłych obowiązków. I chyba nie mam czasu na zabawy w obróbki. Ale z drugiej strony na styk potrzebuję kasy. Więc to opcja miła. Warta rozpatrzenia. Zgodzić się?

Chora. Tak się określę. Wytrzymałyśmy tylko na jednym wykładzie. I to ja z ciężkim sercem. Reszta mnie nie obeszła. Nie mam ochoty patrzeć na babkę od Emisji fuuuuuu.

Kumpela dziś rzuciła hasło, że ładnie wyglądam... Na co ja na prawdę nie czując się dziś dobrze i nieciekawie wyglądając odrzuciłam: To chyba żart. Nie da się nie napomknąć, że ... ooo zapomniałam.

Nieważne.

Dziś byłyśmy na dywaniku (miękkim :D ) u prezes sądu rejonowego. Podrzuciła pomysł jak przyśpieszyć zabezpieczenie wniosku poprzez wydanie Gabi do rodziny zastępczej. Jutro czeka mnie pisanie hm.... 5 wniosku w ciągu końcówki kwietnia i początku maja...zaczynam się wprawiać.

Właśnie się rozpadało. I to nie byle jak ale porządnie. Ja się raczę drugą kawą dzisiejszego dnia i zastanawiam się jak to zaplanować.

Twój numer mogę już wykasować. Ciebie przepraszam, że nie odebrałam, komórka była wyciszona i w kieszeni torebki. I samą siebie przepraszam za dzisiaj.

:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz