W końcu dopięłam swego, kupiłam antyramę. Małą bo format na oko 2 x a4...oi to znaczy a3.... :P Ale jest i od razu wcisnęłam tam parę fotek...wśród których miałeś być początkowo Ty, ale uznałam, że w gruncie rzeczy nie ma tam na ciebie miejsca bo go tam nie chciałeś mieć...:)
Raniutko spacer do sądu...z wnioskiem. Trzeba przeprawić, ok będzie przeprawione. Trzeci dzień nic nierobienia. Dziś jedynie co zrobiłam to rozwaliłam resztki pieniędzy... no ale przecież kuferek na coraz większy zasób lakierów jest potrzebny...no i parę osobistych rzeczy też....wiesz jak jest...
Wczoraj w nocy nie mogłam usnąć zastanawiałam się nad tym jakby to było gdybym wyjechała i jak bym to zniosła i dopiero wczoraj zdałam sobie sprawę z tego jak cholernie jestem do niego przywiązana. Problem tkwi w tym, że jakkolwiek nie postąpię to będzie źle...albo ja będę żałować albo on będzie smutny...
Podobno jestem za głośna... może i tak ale inaczej nie potrafię i nie chcę być inna. Mam donośny głos to mam...nie będę się pod dyktando czyjeś uciszać.
Cholera wołają mnie..... bajla....!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz