sobota, 17 kwietnia 2010

Academic paper/ Part 1 i spóźniony psikus.

                W takim oto stanie dostałam swój pierwszy rozdział nad którym się napociłam niesamowicie. Nie dajcie się zwieść...widać tylko parę kartek a rozdział ma 21 stron...
Na pierwszy rzut oka zdawałoby się, że wszystko jest do wyrzucenia, ale po bliższym rozeznaniu się w sytuacji, należy tylko nanieść parę poprawek a niektóre partie przetasować, że tak to ujmę. Spodziewałam się dezaprobaty ze strony mojej opiekunki, ale wbrew pozorom nie poszło tak źle. Na nic ten stres przed seminarium. 
                Z drugiej strony może nie dostałam ochrzanu tylko dlatego, że już nie miała siły biorąc pod uwagę, że ma kilkaset studentów, a każdy z nich coś od niej chce. Gdzie tu czas dla siebie? Podziwiam ją za chart ducha. Ja już bym pewnie wszystko 'olała'. Czasem mam tak w zwyczaju. Taki ze mnie ciemny typek.


Na plecach czujesz oddech, musisz biec
Nim całkiem się zatracisz, wszystko z siebie dasz
....
                Nie wiem czy wszystko, ale trochę z siebie muszę dać by zapiąć wszystko na ostatni guzik. Przyznam się, że ostatnio trudno jest mi się skupić na tym co najważniejsze. Tzn., na tym co powinno być teraz najważniejsze.
                Tymczasem ja drżę w trwodze kiedy rozbrzmiewa telefon Najłatwiej jest nie podnosić tej słuchawki, nie myśleć i nie czuć. 
                Zawsze chciałam decydować o samej sobie, a tu wkracza ktoś kto chce mi tą kontrolę odebrać. Odebrać mi szansę.

Tak trudno dziś zapomnieć dzień
Który odszedł, w pustkę zmienił Cię
Zabrał  sens

              Bardzo boję się najbliższych tygodni, nie dlatego, że muszę się rozliczyć z praktyk, nie dlatego, że muszę napisać licencjacką, nie dlatego, że muszę ją obronić. Boję się, bo historia zatacza koło. Nie tylko dla Katynia, dla mnie też. Zatacza i to jest jeden wielki cholerny żart!

Z myślą, że to żart, dziś już zakończę.
Jutro się zbudzę z tego koszmaru.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz