niedziela, 18 kwietnia 2010

Refleksje a Pogrzeb Pary Prezydenckiej ....


      Oglądałam dziś relację  na żywo z pogrzebu Pary Prezydenckiej, Lecha i Marii Kaczyńskich. I jestem niemiło zaskoczona tym, że wciśnięto w mszę pogrzebową tyle polityki, dziękowano za przybycie, zapewniano o wdzięczności za zjednoczenie się z Polską w  tak trudnej chwili całych tych delegacji zagranicznych... Słyszałam wiele wielkich słów... podczas gdy mało które kierowane były do córki Pary Prezydenckiej, którą odrzucono na szary koniec, tak samo jak Jarosława Kaczyńskiego i rodzinę zmarłego, bo dwa słowa do nich to za mało...na prawdę uczynili z pogrzebu wielką pokazówkę...

      Współczuję tylko teraz Marcie Kaczyńskiej, która zamiast przeżywać swój ból w ciszy musi brać udział w tym okropnym przedstawieniu...

      Jak dla mnie delegacje mogły sobie odpuścić przybycie...albo nie... KLER mógł sobie odpuścić lizanie tyłków delegacjom... 
      Przecież można było po uroczystości bez całego tego 'patosu'  na spokojnie wystosować listy z podziękowaniami...
      Na pogrzebie to zmarli i rodzina zmarłych jest najważniejsza.

      Wstyd!
      Dzięki Bogu, że to już koniec publicznego cierpienia, przewożenia trumien z jednego miejsca na drugie... 

Niech spoczywają w Pokoju!

      A i jeszcze jedna refleksja: uwielbiam spust migawki aparatów... ale od tego co słyszałam w relacji...od tych setek tysięcy robionych zdjęć.... na prawdę robi się niedobrze.... ok rozumiem.....każdy chce mieć pamiątkę.... ale ludzie!!! Zrobiliście z tragedii narodowej niemalże  wielkie ZOO.... a Para Prezydencka no cóż cały czas pod fleszami ... 
Smutne.

[*]

     Jutro wrócicie do swoich spraw.... za rok uczcicie ich pamięć po raz kolejny....za pięć lat mało kto będzie pamiętał nazwę samolotu, w którym doszło do tragedii, mało kto będzie pamiętał godzinę, mało kto będzie pamiętał datę.... 


Spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą
zostaną po nich buty i telefon głuchy
tylko to, co nieważne jak krowa się wlecze
najważniejsze tak prędkie, że nagle się staje
potem cisza normalna więc całkiem nieznośna
jak czystość urodzona najprościej z rozpaczy
kiedy myślimy o kimś zostając bez niego


Nie bądź pewny, że czas masz, bo pewność niepewna
zabiera nam wrażliwość tak jak każde szczęście
przychodzi jednocześnie jak patos i humor
jak dwie namiętności wciąż słabsze od jednej
tak szybko stad odchodzą jak drozd milkną w lipcu
jak dźwięk trochę niezgrabny lub jak suchy ukłon
żeby widzieć naprawdę zamykają oczy
chociaż większym ryzykiem rodzić się nie umierać
kochamy wciąż za mało i stale za późno


Nie pisz o tym zbyt często lecz pisz raz na zawsze
a będziesz tak jak delfin łagodny i mocny


Spieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
i ci co nie odchodzą nie zawsze powrócą
i nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości
czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą





Ps. Trzeba przyznać, że po przejściu już na sam Wawel przybrało to lepszą formę, a już w samej krypcie godnie pochowają naszego Prezydenta i jego Małżonkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz