środa, 28 kwietnia 2010

Wrrrr....


Odkąd zaczął się mój dzisiejszy dzień, wszystko mnie wkurza... 
Obudziła mnie wcześnie pod pretekstem, że trzeba poprawić wniosek... no to dawaj...znowu egzemplarze drukować... na szybko wypita kawa zaraz mi się zważy w żołądku...

Co nagle to po diable...

Zaprzeczcie? 
Dlaczego się mnie nie słucha w tym domu wariatów... może i nie mam takiego 'życiowego' doświadczenia jak moja wszystkowiedząca mamusia ale póki co okazuje się, że cokolwiek mówiłam to prawda i  że tak właśnie trzeba było zrobić... no do cholery...

Jeśli zdecydowała się na walkę to powinna być stanowcza i działać szybko i zdecydowanie, a nie myśleć godzinami i mieć wątpliwości...jak na dłoni widać, że jest rozdarta ale powiedziałam jej...

'jeśli się już zdecydowałaś to jeszcze pamiętaj o kogo walczysz i tylko ta osoba się liczy, nie patrz, co na to Ona...teraz się liczy ktoś inny i musisz pokazać, że się nie wahasz' 

Wrrr... wgl za dużo by opowiadać, aż mnie ze złości trzęsie...

To nie czas na skrupuły... tylko czas na działanie. 

Może i mam 22 lata, ale lepiej to ogarniam niż ona...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz